StarCraft dalej jest fajny

Kilka dni temu spotkała mnie miła niespodzianka. Firma Blizzard, wydawca najważniejszych gier RTS wszech czasów, postanowiła zrobić dobrze dzisiejszym trzydziestolatkom i udostępniła zupełnie za darmo (oraz na najważniejsze platformy – Windows, OSX) kultową pierwszą część strategii czasu rzeczywistego o nazwie StarCraft (wraz ze zintegrowanym dodatkiem Brood War). Co ważne, gra została zaktualizowana, aby pracować poprawnie z najnowszymi systemami operacyjnymi, a także wspiera dostęp do systemu battle.net, aby umożliwić graczom grę w sieci. Nie jestem wytrawnym graczem, ale StarCraft to gra, w którą zagrywałem się mając około 18 lat na moim pierwszym PC. Kilka lat temu do sprzedaży trafiła druga odsłona serii, a całkiem niedawno udostępniono również w pełni zremasterowaną pierwszą część.

O tym, jak ważny wkład w historię gier komputerowych miał StarCraft, może świadczyć choćby fakt, że w Korei Południowej gra na stałe weszła do kanonu popkultury. To właśnie tam wylansowane zostały mistrzostwa e-sportu, a profesjonalni gracze zarabiają krocie spędzając po 10 godzin dziennie / 6 dni w tygodniu trenując do kolejnych rozgrywek, a transmisje z tych pojedynków emitowane są w telewizji ogólnodostępnej

Dla mnie kosmiczne podboje to przede wszystkim sentymentalna podróż do początków moich przygód z grami strategicznymi. Miło jest również rozegrać krótki pojedynek po sieci z kolegą, wcześniej nie miałem takich możliwości. Blizzard, tak trzymaj.

Tak, ten wpis zawierał lokowanie produktu :-)