Znalazłem w Faraonie Bolesława Prusa:
(...) Gniew zaś człowieka nigdy nie zwraca się przeciw niemu samemu; jak głodna pantera nie żre własnego ciała, lecz, kręcąc ogonem i tuląc uszy, dokoła siebie wypatruje ofiary.
Myślę, że niejeden psychoterapeuta mógłby się z tym nie zgodzić.
(...) Dziecko mające agresywnego ojca świadomie w procesie adaptacji wybiera opanowanie, zrównoważenie, cierpliwość jako tą pożądaną w sobie cechę. Przeciwny biegun czyli agresja, asertywność, grubiańskość czy przebojowość zostają wyparte. Carl Gustaw Jung powiedziałby, że usunęły się w cień nieświadomości, lecz potem nadal te wyparte cechy mają wpływ na życie tej osoby, dopóki ta osoba nie zlokalizuje tego swojego bug-a. Bug to nie tylko zwykła pomyłka, to reprezentacja czegoś znacznie większego. W debugowaniu chodzi przede wszystkim o znalezienie błędu, o zrozumienie dlaczego on w ogóle znalazł się w tym miejscu. O zrozumienie dlaczego znalazł się w TYM dokładnie miejscu. O wiedzę, że jego istnienie to nie żaden przypadek. Wyparta przez ego agresja daje o sobie znać w życiu dorosłej osoby i to w dodatku nie w sposób świadomy, bo nie wiadomo dlaczego, ale osoby buńczuczne, przebojowe, bezceremonialne strasznie działają naszemu dorosłemu już dziecku na nerwy. Ewidentnie też brakuje w życiu tej osoby asertywności, zdrowego egoizmu, dbania o własne interesy. Bywa ona zbyt spolegliwa, pasywna, wykonuje prace innych, a jednocześnie wewnętrznie zdaje sobie sprawę, że jest wykorzystywana, co rodzi lęk, obniża samoocenę, a z czasem wywołuje stany neurotyczne.
Viktor E. Frankl w swojej najsłynniejszej książce Człowieku w poszukiwaniu sensu napisał:
Po pewnym czasie zadałem następne pytanie, tym razem zwracając się do całej grupy. Pytanie brzmiało: czy małpa, którą wykorzystuje się do badań nad szczepionką przeciw polio i z tego powodu raz za razem kłuje igłą, jest w stanie ogarnąć sens swego cierpienia? Wszyscy obecni jednogłośnie odparli, że oczywiście, że nie; małpa, ze swą ograniczoną inteligencją, nie potrafi przeniknąć do świata ludzi, to znaczy jedynego świata, w którym sens jej cierpienia byłby zrozumiały. Kontynuując temat, zadałem zatem kolejne pytanie: – A co z człowiekiem? Czy jesteście pewni, że świat ludzi stanowi ostatni etap kosmicznej ewolucji? Czy tak trudno wyobrazić sobie istnienie innego wymiaru, świata poza naszym światem, w którym pytanie o ostateczny sens ludzkiego cierpienia znalazłoby swoją odpowiedź?
Zachowuję.
W internetowej księdze imion (?) znalazłem znaczenie swojego:
Rafał to nerwowy choleryk, stale w stanie wrzenia i wojny. Jest bardzo ciekawy świata, ale nieuważny. Często podejmuje się wielu rzeczy naraz, pracuje zrywami i zapomina o zobowiązaniach. Jest przy tym niezależny, robi wszystko sam i według własnego pomysłu. Należy dać mu czas, a przetrawiwszy wszystkie argumenty, w końcu przyjmie inny punkt widzenia. Niełatwo jest z nim postępować. Odgrywa człowieka o silnej woli, ze skłonnością do ataków i agresji, w rzeczywistości jest jednak uległy i buja w obłokach. Wyobraźnia zdecydowanie góruje u niego nad racjonalizmem. Przede wszystkim jest sympatyczny, uczynny i zgodny. Przejmuje rolę duszy towarzystwa i gawędziarza. Nie potrafi jednak okazywać uczuć.
Zanotowałem dawno temu:
eros = miłość romantyczna
narcyzm = miłość do samego siebie
sexus = miłość fizyczna
philia = ciepłe uczucie wobec najbliższych osób i rzeczy
storge = miłość rodzicielska
agape = bezinteresowna miłość (z łac. caritas)
Miłość pochodząca od Boga to właśnie agape.
I jeszcze dopisek: miłość to nie jest uczucie, to jest postawa.
Zrozumiałem, że jestem perfekcjonistą. To źle. Bardzo źle. Perfekcjonista to osoba, która zbyt dużą uwagę przykłada do niezbyt istotnych szczegółów, przez co traci obraz całości i marnuje dużo czasu. Z pewnością nie zgodzisz się z tym, co teraz napisałem, bo wiesz jaką wartością jest dbałość o szczegół oraz dobrze i konsekwentnie wykonana praca, czyż nie?