Z okazji XV-lecia podkastingu w Polsce, ogłaszam otwarcie pierwszego polskiego (i prywatnego) Muzeum Podkastu!
Kilka informacji dotyczących archiwizacji przeze mnie podkastów pojawiło się już w jednym ze starszych wpisów na blogu. Dzisiaj jednak mogę uroczyście ogłosić, że w bazie znajduję się 14 podkastów w skład, których wchodzi w sumie 486 audycji. W przyszłości ilość pozycji z pewnością ulegnie zwiększeniu. Na dzień dzisiejszy muzeum połączone jest z moją stroną, ale jeśli tylko popularność zwiększy się wystarczająco, powstanie wydzielony serwis, który będzie uzupełniany o kolejne archiwalia.
Pora najwyższa odwiedzić Muzeum Podkastu.
Ale tylko te stare. Kocham je tak bardzo, że z miłości do nich 8 lat temu stworzyłem przydatny (jak na tamte czasy) katalog oraz agregator podkastów – Podstacja.com. Czasy jednak się zmieniły i miłość osłabła. Nic co wychodzi dzisiaj w świat nie przypomina tego czym był podcasting w początkach swojego istnienia: radosnego gadanie bez drogich mikrofonów oraz profesjonalnych sygnałówek, promocji w mediach społecznościowych i "Witam serdecznie" (którego szczerzę nienawidzę!).
Kilka dni temu spotkała mnie miła niespodzianka. Firma Blizzard, wydawca najważniejszych gier RTS wszech czasów, postanowiła zrobić dobrze dzisiejszym trzydziestolatkom i udostępniła zupełnie za darmo (oraz na najważniejsze platformy – Windows, OSX) kultową pierwszą część strategii czasu rzeczywistego o nazwie StarCraft (wraz ze zintegrowanym dodatkiem Brood War). Co ważne, gra została zaktualizowana, aby pracować poprawnie z najnowszymi systemami operacyjnymi, a także wspiera dostęp do systemu battle.net, aby umożliwić graczom grę w sieci. Nie jestem wytrawnym graczem, ale StarCraft to gra, w którą zagrywałem się mając około 18 lat na moim pierwszym PC. Kilka lat temu do sprzedaży trafiła druga odsłona serii, a całkiem niedawno udostępniono również w pełni zremasterowaną pierwszą część.
Około roku 2000 za pomocą lini telefonicznej TPSA oraz modemu wewnętrznego 33,6 kbps, do mojego domu zawitał Internet. Połączenia z tym medium były wtedy dość drogie, a koszt uzależniony był od godzin, w których chcieliśmy się łączyć (taryfa nocna z "lżejszym" cennikiem rozpoczynała się od godz. 22:00, a później już od18:00). Jednostką rozliczeniową był wtedy jeden impuls trwający przez 3 minuty i dwa razy dłużej podczas taryfy nocnej. Raz rozpoczęty impuls był taryfikowany niezależnie od czasu trwania (przerwanie połączenia w połowie nie powodowało pomniejszenia jego wartości). Z prostej kalkulacji (szybkość łącza x czas trwania x koszt jednego impulsu) łatwo można wywnioskować, że połączenia nie należały do najtańszych. Również sposób korzystania z Internetu był wtedy inny. Wiadomości e-mail komponowało się przed wykonaniem połączenia, a specjalne programy agregujące zajmowały się pobieraniem stron online na dysk komputera do późniejszego przejrzenia w trybie offline. Nie istniało coś takiego jak "portale społecznościowe", ani streaming wideo/audio – świat był inny.