Istnieje prawidłowe, literalne tłumaczenie wyrazu diathemenos, które ma sens w kontekście nauczania przedstawionego w Liście do Hebrajczyków, a także w kontekście Prawa i nowego przymierza. Jest ono właściwe pod względem logiki tekstu i pozostaje w zgodzie z kontekstem. Otóż słowo diathemenos pochodzi z "żydowskiej greki" i nie powinno być tłumaczone jako "ten, który sporządza testament/przymierze", lecz raczej jako "to, co zawiera przymierze" lub prościej "to, co ustanawia (lub potwierdza) przymierze".
Oto, jak powinien być przetłumaczony tekst Hbr 9:15-18, który omawialiśmy:
15. Dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, mogli otrzymać dziedzictwo wieczne.
16. Gdzie bowiem jest przymierze, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który potwierdza przymierze.
17. Bo przymierze jest potwierdzane na podstawie martwych ciał, gdyż nie ma ono ważności, dopóki żyje ten, kto potwierdza przymierze.
18. Dlatego i pierwsze przymierze nie zostało ustanowione bez rozlewu krwi.
To jest przekład dosłowny. Ma on sens i prowadzi do konkretnego wniosku, który mówi prawdę: Mesjasz musiał umrzeć, aby, ustanowić nowe przymierze. Przekład pasuje i jest spójny z kontekstem bliższym, kontekstem dalszym oraz całą Biblią.
Znalazłem w książce Kopernik i żydzi Daniela Grubera.
"Nawet bezbożni zakładają maseczki, a Wy, jeśli chcecie mieć nagrodę w niebie, bądźcie czujni i nie postępujcie głupio. Bowiem nieprawość się rozmnożyła, a miłość wielu już oziębła." [Raf 12:17]
Przy okazji porządkowania notatek, znalazłem informacje o słowie Timszel, które odkryłem kilka lat temu w "Na wschód od Edenu" Johna Steinbecka:
(...) Po dwóch latach uznaliśmy, że możemy już przystąpić do pańskich szesnastu wersetów z czwartego rozdziału Genesis. Moi starzy panowie też uważali, że tamte słowa są bardzo doniosłe: "będziesz" czy "masz". A oto skarb, do którego się dokopaliśmy: "Możesz". "Możesz panować nad grzechem". Starzy panowie uśmiechnęli się, pokiwali głowami i poczuli, że dobrze spędzili te lata. Poza tym wyłuskało ich z chińskiej skorupy i teraz studiują grekę.
(...) Ręka Li drżała, kiedy napełniał delikatne czareczki. Wychylił swoją jednym haustem. – Czyż pan nie rozumie?! – zawołał. – Amerykańskie tłumaczenie nakazuje ludziom tryumfować nad grzechem, a grzech można nazwać niewiedzą. Przekład króla Jakuba daje obietnicę w słowie "będziesz", co oznacza, że ludzie z całą pewnością nad grzechem zatryumfują. Natomiast słowo hebrajskie, wyraz timszel – "możesz" – daje prawo wyboru. Kto wie, czy to nie najważniejsze słowo na świecie. Mówi ono, że droga jest otwarta. Przenosi odpowiedzialność na człowieka. Bo jeśli "możesz", to znaczy również, że "możesz nie". Rozumie pan?
(...) Ostatnie stulecie to ciągły proces podgrzewania wody w naszym świecie. To prawda, że był to też spory postęp w nauce, medycynie, podniesienie standardu życia, wyrównanie praw, szans itd. Czy jednak zawsze były to zmiany ku dobremu, czy tylko piana mająca urozmaicić kąpiel gotowanym ludziom tak, by nie zauważali, że tracą więcej niż zyskują? Patrząc na zmiany, jakie zaszły w świecie od czasów tuż przed wybuchem I wojny światowej, myślę, że więcej tracimy, a co gorsze nawet tego już nie dostrzegamy.
Beata już dawno zaskarbiła sobie moją uwagę m.in. interesującymi tekstami o archeologii, a teraz w dodatku napisała świetny artykuł o tym jak w imię wygody i bezpieczeństwa oddajemy to co najważniejsze – wolność. Zachęcam do zapoznania się z całym wpisem.
Ktoś kiedyś mądrze stwierdził, że kiedy Chrześcijaństwo pojawiło się w Grecji, stało się filozofią. Kiedy pojawiło się w Rzymie, stało się instytucją. Kiedy pojawiło się w Europie, stało się kulturą i kiedy dotarło do Ameryki, stało się biznesem. Aczkolwiek, prawdziwa forma Chrześcijaństwa opisana jest tylko w Biblii.
Pochwycenie, początek ostatecznych dni tego świata. Sergej Mihal.
To miało być świętowanie życia, które pokonało śmierć.
Popatrzcie za okno. Czy widzicie radość na ulicach? Ludzie wyglądają jak bandyci i zachowują się jak bandyci. Mijają się z daleka. Rodziny nie spotykają się razem. Przyjaciele nie mogą się razem cieszyć życiem. Nie można iść do kina, teatru, kabaretu, restauracji ani na koncert. Milicja pilnuje, żeby nikt nie mógł cieszyć się życiem.
To miała być Wielkanoc: święto przypominające, że Jezus pokonał śmierć.
Ale przecież nikt do tego stopnia ślepy nie jest. Popatrzcie: oto jest święto przypominające, że ludzie ukochali śmierć bardziej niż życie. Dziś widać najwyraźniej ze wszystkiego, że ludzie zdecydowali się skupić na wszystkim co złe, przerażające i niebezpieczne. Że wolą spędzać życie w zamknięciu, strachu i podejrzliwości. Że odpowiedzią na ryzyko życia są przemoc, zakazy i ucieczka.
Przesłanie Jezusa jest dokładnie przeciwne. (...)
Całość dostępna na stronie Martina.