- Słuchaj, czy ty znałeś Tomka Majstnera?
- Nie, nie przypominam sobie.
- On też był mikrobiologiem. Widzisz, Tomek był najbardziej samotnym człowiekiem jakiego znałem. Mówił, że w żaden sposób nie potrafi odczuwać więzi jaka go powinna łączyć z ludzkością. Miał paru przyjaciół, przede wszystkim swoją żonę, no i mnie. Ale mówił, że przez osiemnaście godzin na dobę czuł się tak jakby przebywał gdzieś na jakiejś innej planecie, sam jeden.
- Co się z nim stało?
- Popełnił samobójstwo.
- Zaraz, chcesz mi powiedzieć, że popełnisz samobójstwo jeżeli nie będziesz mógł zostać na dworcu?
- Ależ skąd.
- Pójdę już.
- Filip, ja podejrzewam, że nie prędko będziesz miał następny pociąg to może byśmy wrócili do bufetu, porozmawiali trochę?
- O czym? O samobójstwach?
Fragment dialogu Artura (Roman Wilhelmi) z Filipem (Wacław Kowalski) z filmu Mniejsze niebo. Tym razem, po raz pierwszy, z polecenia (dzięki Pawciu).
I tak oto największa pandemia absurdów odchodzi do lamusa.
Rząd ogłosił, że od kwietnia koniec z tym nonsensem. Żadnych masek i certyfikatów. Moje pojawienie się w sklepie nikogo już nie zabije. Więcej... znowu mogę wchodzić do sklepów! Sanepid przestaje być inkwizycją, która ignoruje konstytucję i zdrowy rozsądek. Koniec z karami finansowymi, koniec z mandatami.
A wirus celebryta jak był, tak jest. I nikt nie zapyta co się z nim stało? I nikt nie zapyta po co tyle przecierpiał po szczepieniu?
(...) Bo ty, Artur, widzisz świat jako jedną wielką okazję, jak plac zabaw pełen możliwości. A dyrektor widzi świat jako jedno wielkie zagrożenie, gdzie na każdym kroku może się stać coś złego. Dlatego w ostatecznym rozrachunku ty zawsze wygrasz. Bo nawet jeżeli dziesięć razy coś wymyślisz i się nie uda, to za jedenastym razem trafisz. I jeden sukces pokryje wszystkie straty. A człowiek taki jak dyrektor zawsze ostatecznie przegra. Bo nawet jak uniknie dziesięciu pułapek, to wpadnie w jedenastą. I wtedy straci wszystko co zyskał. Ty możesz tylko iść do przodu, a on może się tylko cofać.
Znalezione w Szkole latania Martina Lechowicza.
(…) Było to w Macedonii. Nad górami pokrytymi śniegiem zerwał sie nocą straszliwy wicher. Wstrząsnął mizerną chałupą, w której się schroniłem, próbując ją przewrócić. Ale ja ją dobrze umocniłem. Siedziałem samotnie przed kominem, w którym płonął ogień, i ze śmiechem wyzywałem wichurę, krzycząc do niej: "Nie uda ci się wcisnąć do mojej chaty, nie otworzę ci drzwi, nie zgasisz mojego ognia, nie obalisz mnie!"
Te słowa Zorby pokazały mi, jak powinien zachowywać się człowiek i jakim językiem przemawiać do ślepej potęgi konieczności. Toteż idąc szybko wzdłuż brzegu i ja przemawiałem do niewidzialnego wroga: "Nie uda ci się wtargnąć do mojej duszy, nie otworzę ci drzwi, nie zgasisz mojego ognia, nie obalisz mnie!".
(...) Jeśli dorosły chce spoliczkować dziecko albo wepchnąć mu jedzenie do buzi – nie może liczyć na żadną obronę. Jeśli dorosły krzyczy na dziecko, naruszają przemocą granice jego słuchu – nic nie można na to poradzić. Większość rodziców narusza terytorium dziecka, kiedy tylko im się podoba, a dziecko starające się bronić za pomocą płaczu zostaje po prostu zignorowane.
Wszyskie dzieci chowają się głęboko w swoich psychicznych domkach czy zameczkach, i na tym terenie powinno się im pozostawić suwerenność. Kiedy rodzice naruszają tę suwerenność i przechodzą na wewnętrzne terytorium dziecka, czuje ono nie tylko złość, ale i poniżenie. Skoro nie przysługuje mu suwerenność – myśli – to musi być kimś bez wartości. Poczucie naszej małej wartości, niezasługiwania na miano pełnowartościowej istoty ludzkiej nazywamy wstydem.
Ponownie w Żelaznym Janie Roberta Bly.
Kiedy ojciec nieobecny za dnia wraca do domu o szóstej wieczorem, dzieci otrzymują jego usposobienie, a nie jego nauki. Jeżeli ojciec pracuje dla korporacji, co właściwie ma do przekazania? Ojciec nie kwapi się wcale, by opowiedzieć synowi, jak wygląda jego praca. Rozdrobnienie procesu podejmowania decyzji, wyłączne nastawienie na zysk, owocujące niszczeniem środowiska naturalnego, ostrożność, a nawet tchórzliwość, jakiej uczy biurokracja – czym tu się chwalić?
Znalezione w Żelaznym Janie Roberta Bly.