Tomek zrobił film o rBiblii. To już trzeci taki film zrobiony przez jednego z użytkowników programu. W tym filmie w prosty sposób pokazane są najważniejsze i chyba najprzydatniejsze funkcje aplikacji. Dzięki Tomku.
(…) Było to w Macedonii. Nad górami pokrytymi śniegiem zerwał sie nocą straszliwy wicher. Wstrząsnął mizerną chałupą, w której się schroniłem, próbując ją przewrócić. Ale ja ją dobrze umocniłem. Siedziałem samotnie przed kominem, w którym płonął ogień, i ze śmiechem wyzywałem wichurę, krzycząc do niej: "Nie uda ci się wcisnąć do mojej chaty, nie otworzę ci drzwi, nie zgasisz mojego ognia, nie obalisz mnie!"
Te słowa Zorby pokazały mi, jak powinien zachowywać się człowiek i jakim językiem przemawiać do ślepej potęgi konieczności. Toteż idąc szybko wzdłuż brzegu i ja przemawiałem do niewidzialnego wroga: "Nie uda ci się wtargnąć do mojej duszy, nie otworzę ci drzwi, nie zgasisz mojego ognia, nie obalisz mnie!".
Pierwsza aktualizacja rBiblii od ponad roku. Jest to tzw. minor update, który nie wprowadza żadnych kluczowych funkcjonalności, a jedynie usprawnienia i poprawki do tego, co już zostało napisane.
Jest to wersja powstała z kompromisu pomiędzy moim wolnym-czasem-i-możliwościami, a dłuższym-brakiem-wydań. Warto ją zainstalować ze względu na nowy i bogaty Słownik terminów biblijnych opracowany przez Roberta, który znacznie poszerza kontekst podczas czytania przekładów.
Wersja ta została również przetestowana pod kątem pracy na Windows 11. Jest to także pierwsze wydanie, które będę chciał umieścić w innych kanałach dystrybucji (Microsoft Store - udało się 2021-11-16, WinGet - udało się 2021-10-28).
Kilka dni temu uruchomiłem rBiblię w wersji on-line. Nie jest to klon aplikacji, a projekt rozwijający się osobnym torem. Jego założeniem jest pozwolić na dostęp do tłumaczeń oferowanych przez program wszędzie tam, gdzie do tej pory nie było to możliwe. Z serwisu można korzystać na komputerach nie-Windowsowych oraz urządzeniach mobilnych. Aplikacja pisana jest przy użyciu najnowszych technologii, a jej kod źródłowy otworzony został publicznie, aby zachęcić inne osoby do współpracy.
(...) Jeśli dorosły chce spoliczkować dziecko albo wepchnąć mu jedzenie do buzi - nie może liczyć na żadną obronę. Jeśli dorosły krzyczy na dziecko, naruszają przemocą granice jego słuchu - nic nie można na to poradzić. Większość rodziców narusza terytorium dziecka, kiedy tylko im się podoba, a dziecko starające się bronić za pomocą płaczu zostaje po prostu zignorowane.
Wszyskie dzieci chowają się głęboko w swoich psychicznych domkach czy zameczkach, i na tym terenie powinno się im pozostawić suwerenność. Kiedy rodzice naruszają tę suwerenność i przechodzą na wewnętrzne terytorium dziecka, czuje ono nie tylko złość, ale i poniżenie. Skoro nie przysługuje mu suwerenność - myśli - to musi być kimś bez wartości. Poczucie naszej małej wartości, niezasługiwania na miano pełnowartościowej istoty ludzkiej nazywamy wstydem.
Ponownie w Żelaznym Janie Roberta Bly.
Kiedy ojciec nieobecny za dnia wraca do domu o szóstej wieczorem, dzieci otrzymują jego usposobienie, a nie jego nauki. Jeżeli ojciec pracuje dla korporacji, co właściwie ma do przekazania? Ojciec nie kwapi się wcale, by opowiedzieć synowi, jak wygląda jego praca. Rozdrobnienie procesu podejmowania decyzji, wyłączne nastawienie na zysk, owocujące niszczeniem środowiska naturalnego, ostrożność, a nawet tchórzliwość, jakiej uczy biurokracja - czym tu się chwalić?
Znalezione w Żelaznym Janie Roberta Bly.