Jest poniedziałek, początek tygodnia, dwie osoby powiedziały mi dzisiaj coś miłego na mój temat. Postanowiłem sobie to odnotować, bo kiepsko u mnie z poczuciem własnej wartości. Nie martw się, notatki takie jak ta nie będą rutyną tego dziennika, to jednorazowy wybryk.
Dzięki pani Halinie dowiedziałem się dzisiaj, że jestem "wartościowym, dobrym i ambitnym człowiekiem". To jest bardzo miłe, choć mam duży problem ze słowem "dobry", bo wydaje mi się, że jeśli o kimś tak mówimy to oceniamy go bardziej powierzchownie niż za całokształt.
No i znowu zaczynam zamiast się cieszyć...
Natomiast mój kolega Witek, napisał mi w mailu, że jest "pełen podziwu oglądając moje zdjęcia" oraz, że "zazdrości mi, że mam odwagę zmienić pracę i szukać czegoś nowego". A ja odpowiem, że zmusiła mnie do tego sytuacja i świadomość upływającego czasu. Aż chciałbym zacytować kultowy tekst syna króla sedesów, ale nie czuje się godny – w końcu i ja sam wciąż nie wiem co chciałbym w życiu robić.
Tym wpisem nie chciałem się chwalić. Chcę po prostu pamiętać. Wciąż uczę się akceptować samego siebie. Proszę o wyrozumiałość.