Po dłuższej (5-letniej) przerwie udało mi się ponownie zawitać na teren Opactwa Cystersów w Lubiążu, gdzie zorganizowany został kolejny SLOT Art Festival. Razem z córką spędziliśmy tam ponad 3 dni. Po raz pierwszy więcej czasu spędziłem poza terenem festiwalu, uczestnicząc w zajęciach przygotowanych dla najmłodszych uczestników w przedszkolu "Niezapominajka".
Sam teren festiwalu zmienił się od mojej ostatniej wizyty. Nie można już nigdzie kupić Yerby, ale za to jest więcej żarciowozów (zwanych kiedyś foodtruckami – zmiana, którą uważam za korzystną). ArtKatedra została zamknięta, ale w zamian dostępne są nowe sale na wyższych piętrach opactwa. Nie ma już drukowanych informatorów z planem imprezy; dostajemy teraz coś w rodzaju większej ulotki oraz promocję aplikacji mobilnej z całym programem. Nawiasem mówiąc, sam identyfikator nie został zalaminowany, ale to w sumie nie ma większego znaczenia.
Najbardziej zaskoczyła mnie jednak jeszcze większa promocja ekologizmu. Kawiarnia Kiwi zachęcała mnie wręcz do policzenia śladu węglowego, który zostawiłem, dołączając na miejsce. Ściany opactwa wydają się biedniejsze niż zawsze – mniej plakatów i inspirujących treści. W programie warsztatów znajdziemy zajęcia z takich dziedzin jak EduSeks – płeć, tożsamość płciowa i seksualna, dyskryminacja, prowadzone przez edukatorkę seksualną. W strefie inicjatyw społecznych pojawił się Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, żądający uznania katastrofy klimatycznej i wprowadzenia stanu kryzysu klimatycznego w Polsce. Na jednej ze ścian znalazłem nawet ulotkę reklamującą Centrum Porad Ezoterycznych, gdzie Irmina i Joanna zadbają o moją karierę, zdrowie oraz miłość...
W oficjalnym zinie SLOTu napisano:
Slot Art Festival jest wydarzeniem duchowo wywodzącym się z przesłania Jezusa odczytanego w Ewangelii. Ta siła pozostanie tak długo, jak długo trwać będzie Slot. Nie będzie ona jednak dominująca, ani tak bardzo jak u początków festiwalu, ani nawet tak jak podczas obecnej edycji. Będzie widoczna nie tyle w katedrze, ale raczej na sposób nomadyczny – rozproszona po festiwalu. (...)
Trochę dalej napisano również, że:
Sam festiwal będzie rozwijał się bardzo solarpunkowo, czyli pozytywnie i technologicznie. Będzie coraz bardziej zaawansowany technicznie i paradoksalnie – jeszcze bliższy przygody, coraz mniej inwazyjny wobec środowiska. Optymistyczna jest także wizja przyszłości duchowej festiwalu – będzie on miejscem spotkania poprzez pełen szacunku dialog. Pozostanie miejscem spotykania się osób, także ich duchowości. Będą one lśniły i migotały wieloma barwami, tymi znanymi, także całkiem nowymi, ale witanymi z radością i szacunkiem. Będą one wspólnie tworzyć Slot z wielką korzyścią dla rozwoju jego uczestników. Nie zmieni tego nawet przeprowadzka do innej lokalizacji, platan i katedra powędrują dalej wraz ze slotowiczami.
No więc SLOT otwiera się na inne zdania, inne duchowości i nic tego nie zmieni. Ewangelia, będąca powodem i podstawą, zostaje zepchnięta na dalszy plan, a sam festiwal możliwe, że zmieni swoje miejsce. Tyle z tego zrozumiałem.
Najważniejsze, że udało mi się przyjechać. Spotkałem dawno niewidzianych przyjaciół, a moja córka przeżyła niezapomniane chwile. Na miejscu festiwalu pojawił się również core programistyczny rBiblii w osobie Kacpra i Kuby, a Krzysiek specjalnie wziął urlop i przejechał ponad 200 km jednego dnia, aby wymienić uściski!
Inspirujący cytat na zakończenie znalazłem w Kiwi:
Nie można przeżyć na nowo czasu, który już się przeżyło.
Francis Scott Fitzgerald, Wielki Gatsby.